W piątek pojechaliśmy z Kubą do fryzjera. Na parkingu gdzie
zawsze zostawiamy auto obecnie jest remont, więc pozostało ok. 50% miejsca do
parkowania. Ale to i tak bardzo dużo. Jak przymierzałem się do zaparkowania
zostałem obtrąbiony przez młodego człowieka w dość nowym passacie B7. Na moje
pytanie czy nie może mnie ominąć, usłyszałem: “Nie mówi się na ty, chu..u”.
Potem w moją stronę poleciały kolejne epitety których nie będę cytował. Dodam,
że całej rozmowie (a właściwie monologowi przysłuchiwał się Kuba). Może bym
zareagował bardziej żywiołowo, ale byłem po nocy i nie kładłem się spać, więc o
dziesiątej nie bardzo miałem ochotę na większe awantury. Ograniczyłem się tylko
do kulturalnego, acz dobitnego pytania: “czy tatuś wie, że wziąłeś jego auto??”
W sumie nie bardzo wiem co dalej mówił, bo został obtrąbiony przez innych
kierowców i musiał pojechać dalej, ale na pewno go rozjuszyłem bo zaczął
strasznie wymachiwać rękoma.
Jak już się wyciszyłem u fryzjera i trzeba było wracać do domu,
postanowiłem nie szaleć bo coraz bardziej byłem śpiący. Na Kilińskiego przy
rondzie z Broniewskiego jechałem zgodnie z przepisami za autobusem. Warto dodać,
że pasy ruchu oddziela tu podwójna linia ciągła. Zostałem wyprzedzony i
obtrąbiony przez przynajmniej 4 auta, a jeden kierowca wymachiwał mi pięścią.
Moje pytanie jest następujące: skoro nasi ustawodawcy tak bardzo
troszczą się o nasze bezpieczeństwo i na każdym kroku stawiają bezduszne
fotoradary, skoro ITD zakupiło 90 aut z video rejestratorami, skoro straż
miejska i gminna dysponuje swoimi aparatami ukrytymi najczęściej w zamaskowanych
“śmietnikach”, to gdzie oni wszyscy są na drodze w miejscach gdzie faktycznie są
potrzebni ?? Zapewne obsługują te wszystkie urządzenia. Wszak dziurę w budżetach
miast i gmin trzeba załatać. Tylko niech nikt mi nie mówi że cała ta szopka z
fotoradarami służy naszemu bezpieczeństwu bo w to już wierzą chyba tylko naiwni…