Niektórzy nie wierzyli. Ty, Grzegorz na rowerze? A jednak. Ponownie odkrywam radość z jazdy na rowerze. Ostatnie moje spotkanie z rowerem miało miejsce jakieś 24 lata temu. Pamiętam to dokładnie, bo właśnie wtedy zdałem egzamin na prawo jazdy i wsiadłem do samochodu (wrzesień 1993). Na razie zaczynam od dość krótkich tras. A to za sprawą mojej bardzo słabej kondycji fizycznej. Wczoraj musiałem wykonać na dwa razy podjazd ul. Skrajną (jadąc od strony Rudzkiej do Wiekowej). W połowie drogi musiałem zrobić krótką przerwę, bo inaczej groziło mi "wyplucie płuc". Jest tam stosunkowo duże wzniesienie. Dodatkowo, droga nie jest zbyt komfortowa ponieważ wykonana jest z płyt typu "JOMB" Ale dałem radę. Ogólnie, to każdego dnia jest lepiej. Coraz łatwiej pokonuje mi się dystans ok. 15 km. Zupełnie innym wyzwaniem jest przyzwyczajenie tyłka do siodełka... To jeszcze zajmie dużo czasu. Udało mi się też na jazdy namówić Kubę. Maciek też chętnie by się z nami wybrał, ale w jego przypadku problemem są liczne ulice które trzeba pokonać podczas dojazdu do ścieżki rowerowej. Staram się opracować taką przyjemną i łatwą trasę, by i on mógł uczestniczyć w tych jazdach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Warto się przedstawić i podać choćby pseudonim.