To już drugi raz, zmieniam operatora telefonii. Dziesięć lat temu przeniosłem się z ówczesnej Ery do Play-a. Rozwód z tym pierwszym był dość burzliwy. Play za to wydał się siecią o bardzo ciekawej ofercie, szanującą klienta i bardzo rozwojową. Kluczowe tu jest stwierdzenie "wydawał się". Pierwsze zniesmaczenie nastąpiło, gdy okazało się (po sześciu latach), że nowi klienci są traktowani lepiej niż starzy. Ale to bym przeżył. Przecież tak postępują wszyscy operatorzy. Ale blokowanie roamingu krajowego, w momencie, gdy nie jest się w stanie samemu zapewnić odpowiedniej jakości sygnału, na swoich BTSach, uważam za chwyt poniżej pasa. Wyobraźcie sobie sytuację, że siedzę przy kompie, obok leży mój telefon. Nie dzwonił. zasięg teoretycznie na dwie kreski, a przychodzi sms o nie odebranym połączeniu. I tak mają wszyscy domownicy. Czarę goryczy przelało założenie "lejka" (ograniczenie prędkości) internetu w roamingu krajowym. Tak więc podjęliśmy decyzję o przesiadce do innego operatora. T-mobile nie chciałem, bo tam już byłem (Era), Orange nie chciałem po przygodach z TPSA, z Play odchodzę, więc pozostał PLUS. Dzięki koledze Michałowi usłyszałem o usłudze Plush. I tak ruszyła machina. Dysponuję sześcioma numerami. Niestety umowy były podpisywane w różnym czasie, dlatego przenosiny potrwają, aż do lipca 2018. Ale pierwsze dwa numery już poszły, a 20 października leci trzeci. W okolicach grudnia kolejny i właśnie lipiec dwa ostatnie. Tak to jest jak się nie szanuje klienta.
Gorzej, bo powoli kończą mi się operatorzy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Warto się przedstawić i podać choćby pseudonim.