Tradycyjnie, jak co roku, wykonałem przegląd auta przed wyjazdem w dalsza trasę. Oczywiście jak zwykle musiałem coś znaleźć. Przypomnę, że w ubiegłym roku podała mi pompa wody. Ta usterka, akurat wystąpiła i nie zdążyłem jej zapobiec. Z dwojga złego, dobrze, że przed samym wyjazdem, a nie za granica... W tym roku okazało się, że tylne tarcze są dość mocno wyrantowane i zjechały klocki hamulcowe. Oprócz tego powierzchnia cierna tarcz była już dość mocno pofalowana. Oczywiście naprawa wymaga wymiany zarówno klocków jak i tarcz. Wybór był jedyny słuszny: osprzęt firmy Ate, a klocki dodatkowo ceramiczne. Części dostarczył Tomasz, a wymianę wykonałem samodzielnie. Może ta naprawa to i nie duży wydatek, ale zawsze denerwuje, bo można by te pieniądze na coś innego wydać.