Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Radio Kontakt Łódź. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Radio Kontakt Łódź. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 23 września 2012

Wspomnienia prezentera Radia Kontakt z Łodzi cz.2


Przez pierwsze sześć miesięcy główne nadajniki (były dwa na dwa pasma – górny 98,8 MHz i dolny 67.6 MHz UKF) znajdowały się na Retkini. Lokalizacja nie była przypadkowa. Oboje z K. tam mieszkaliśmy. Później nadajniki zostały przeniesione do centrum i zamocowane na wysokości ok. 40 m. Co spowodowało znaczne zwiększenie zasięgu. Nadawaliśmy z mocą 250 Watt. Jak już pisałem, zapewniało to zasięg wykraczający poza Łódź. Nadajniki w centrum miały jeszcze jeden bardzo istotny aspekt. Znajdowały się one wśród innych stacji nadawczych co powodowało, że praktycznie były nie do wykrycia przez PIR. Znali ogólny kierunek skąd pochodzi sygnał, ale nie mogli dokładnie ustalić miejsca nadawania. Sygnał z Retkini był dosyłany do nadajników radiolinią na zupełnie innych częstotliwościach. Rozwiązanie takie dodatkowo zabezpieczało nas przed PIR-em. Zabawa zapewne trwała by w nieskończoność bo nikt z namierzających nie mógł się połapać o co chodzi: W Łodzi w zasadzie wszyscy słuchacze Radia Kontakt wiedzieli, że nadaje ono z Retkini ale sygnał podczas namiarów najsilniejszy był w centrum. To bardzo myliło PIR-owców. Dodatkowo jedna z budek telefonicznych z Aleksandrowa Łódzkiego posiadająca numer zwrotny, służąca nam do kontaktu ze słuchaczami, była również spięta z naszym studiem za pomocą radio linii co jeszcze wprowadzało kolejną lokalizację do wzięcia pod uwagę (czyli dezorientację PIR-u) podczas ustalania kto nadaje sygnał. 

Coraz częściej odzywaliśmy się w audycjach na żywo. Tak naprawdę wszystko co nadawaliśmy było na żywo. Największą nagrodą dla nas było gdy ktoś wypowiadał się o nas pozytywnie publicznie. Mówili zresztą o nas wszyscy: w tramwajach, w autobusach na ulicy. Doszło do tego, że w kiedyś w tramwaju powoływał się na znajomość z nami pewien chłopak chcący zaimponować dziewczynie !!! Widziałem go pierwszy raz na oczy !!! Oczywiście ja stałem obok i przysłuchiwałem się jego opowieści, a on nie wiedział, że ja to ja. Gdy prowadziliśmy jedną z audycji tak się złożyło, że słuchali nas rodzice K. Wracali wtedy z działki znajdującej się pod Łodzią. Oczywiście nie wiedzieli oni o naszej rozgłośni. Ale im bliżej byli domu tym bardziej rozpoznawali nasze głosy. Mama K. jest prawnikiem i po powrocie do domu zapytała nas czy wiemy co nam grozi za naszą zabawę. Ale nie namawiała nas do zaprzestania emisji. Następnego dnia pokazała nam pod jakie paragrafy można podciągnąć nasz proceder. My oczywiście przyjęliśmy to do wiadomości i… nadawaliśmy nadal. Psy szczekają, karawana jedzie dalej.

I tak dobrnęliśmy do 1998 roku. Tu popełniliśmy z K. mały błąd. Po pracach konserwacyjnych jeden z nadajników nie powrócił na swoje miejsce do centrum. Było na to już za mało czasu przed emisją. Aby nie tracić wiernego grona słuchaczy, został on zamocowany na dachu bloku w którym znajdowało się studio emisyjne. Nasza lekkomyślność kosztowała nas bardzo wiele. Błyskawicznie zostaliśmy namierzenie i tylko szczęśliwy traf (chwilowy zanik napięcia i rozłączenia całego sprzętu) spowodował, że nie zostaliśmy zatrzymani na gorącym uczynku. PIR z pelengatorem byli już na dachu bloku i robili pomiary sygnału. Do nas jednak nie dotarli. Wtedy to podjęliśmy decyzję o zakończeniu nadawania. W zasadzie my byliśmy już spaleni. To był bardzo nagły i bardzo smutny koniec Radia Kontakt. Do dzisiaj wspominam tamte czasy z łezką w oku. 

Nie wiem czy potrafiłbym miksować przy zastosowaniu tylko i wyłącznie programów komputerowych. Jednak fizyczny sprzęt miał to do siebie, że to ja zawsze wciskałem fizycznie przycisk by odpalić kawałek, to ja zawsze przesuwałem suwakami miksera. Zastanawiam się czy odnalazł bym się w nowej rzeczywistości i pokusił jeszcze raz o podobną inicjatywę. Na chwilę obecną dostałem zaproszenie od Agnieszki by zagrać u nich w radiu. Temat na pewno jest wart zastanowienia. Nie mówię nie, więc może usłyszycie mnie jeszcze. Tym razem w internecie…

Jeżeli zastanawiacie się czy ponieśliśmy jakieś konsekwencje za nadawanie radia to wyjaśniam, że nie. Ponieśliśmy je za coś zupełnie innego, mianowicie za... nielegalne nadawanie telewizji :). Ale to już zupełnie inna opowieść.


sobota, 22 września 2012

Wspomnień czar :)

Dawno, dawno temu (16 lat już minęło) na jesiennym spacerze z moją przyjaciółką Agnieszką Ż. przechadzając się po Retkini rozmawiałyśmy: ona opowiadała o swoim chłopaku, a ja jej opowiadałam, że miałam okazję słuchać radia Kontakt na które trafiłam przypadkowo i urzekł mnie głos jednego z prezenterów.
Za kilka dni, na kolejnym spacerze powiedziała mi, że ten głos należy do pewnego Grześka, kolegi  jej chłopaka Rafała i on już dał mu mój telefon, a ja mam czekać aż  oddzwoni:) Spotkanie po małych problemach doszło do skutku i było sympatycznie, a wieczorem w radiu usłyszałam piosenkę dedykowaną tylko dla mnie i tak się zaczęło.
Ja i właściciel tego seksownego głosu z radia (czyli Grzegorz) jesteśmy 11 lat po ślubie, a ja cały czas pamiętam tą pierwszą dedykację . Życzę miłego słuchania, a ja idę przytulić mojego przystojniaka :)





----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wspomnienia prezentera Radia Kontakt z Łodzi

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 Około roku 1995 w Łodzi rozpoczął się wielki bum na nadawanie pirackich (nielegalnych) stacji radiowych. Jedną z powstałych wtedy i równocześnie chyba najbardziej profesjonalną było Radio Kontakt. Rozgłośnię tworzyło dwóch zapaleńców. Jednym był K. (nie wiem czy sobie życzy bym ujawnił jego imię), a drugim byłem ja Grzegorz. Dwóch młodych oszołomów chcących zrobić coś zwariowanego. I okazało się, że nam się udało. Dzięki ogromnemu doświadczeniu K. jako elektronika zaistnieliśmy w eterze. Radio nadawało w piątki, soboty i niedziele od 18:00 do 2:00. W ramówce początkowo była tylko i wyłącznie muzyka. I tym chyba zaskarbiliśmy sobie tysiące serc. Pisząc tysiące na pewno nie przesadziłem, bo rozgłośnia docierała nawet do Tomaszowa Mazowieckiego.
Po mniej więcej roku działalności Radio Kontakt pierwszy raz przemówiło. I to jak !!! Dzięki znajomościom w legalnie działającej łódzkiej rozgłośni mieliśmy profesjonalne jingle (dżingle). Tego nie miała żadna nieoficjalna stacja. Później pojawił się stół mikserski (półprofesjonalny) czterościeżkowy,  20 kanałowy, magnetofon data, oraz już chyba zapomniany dzisiaj mini disc firmy Sony. Mieliśmy również kilka odtwarzaczy CD w tym jeden firmy Tascam. Takie wyposażenie budziło respekt i szacunek konkurencji. Niestety brakowało najważniejszego - koncesji. Bez niej przez trzy lata nadawania bawiliśmy się z ówczesnym PIR-em (Państwową Inspekcją Radiowo-komunikacyjną) w istną ciuciubabkę. Oni próbowali nas namierzyć,
a my uniknąć namierzenia. Jak już pisała Agata dzięki zabawie w radio poznaliśmy się. Do dzisiaj pamiętam co szokowało wszystkich którzy nas odwiedzali. Były to skarpetki ponaciągane na mikrofony :). Miały one za zadanie nie dopuścić do powstawanie efektu "plucia do mikrofonu". Spisywały się znakomicie. Dodam, że w rozgłośniach radiowych stosowane są materiały podobne do rajstop wieszane (rozciągnięte) przed mikrofonem. To tyle na początek. Niebawem opiszę wam więcej szczegółów technicznych z naszej zabawy w eterze. Opiszę również jak ta zabawa się zakończyła...


Na dzień dzisiejszy gorąco polecam wszystkim internetowe radio moich znajomych Agnieszki i Grzegorza >>> Radio Giness <<<. Klikajcie i słuchajcie !!!